|
Tytuł oryginału: I Heart New York; str: 238
Lindsey Kelk jak Sophie Kinsella odkrywa z lekkością i humorem kobiece słabości i kobiece marzenia. Miłość, ślub, szczęście - wszystko było na wyciągnięcie ręki. I w jednej chwili wszystko się zawaliło. Angela ma złamane serce i chce uciec jak najdalej od swojej miłości. Pod wpływem impulsu - bez grosza, bez planów, bez przygotowań - wyjeżdża z Londynu do Nowego Jorku. I okazuje się, że to zupełnie obce miasto to najwspanialsze miejsce, gdzie wszystko się udaje, gdzie po prostu wszystko jest możliwe... Kocham Nowy York to najbardziej gorąca komedia romantyczna lata w Wielkiej Brytanii. Optymistyczna i bardzo kobieca powieść Lindsey Kelk przemawia do spragnionych rozrywki, relaksu i ucieczki od codzienności fanek Wyznań zakupoholiczki i Seksu w wielkim mieście. |
Książka rzuca się w oczy przez swój różową, nieco kiczowatą okładkę. Muszę przyznać, że to przez tę szatę graficzną moje oczy namierzyły ową powieść. Jest środek wakacji, szukałam czegoś lekkiego, niewymagającego wysiłku. Postanowiłam odrzucić uprzedzenia także ze względu na tytuł, który sugerował, że akcja będzie dziać się w Nowym Yorku. Cóż... Mam słabość do tego cudownego miasta i choć jeszcze się w to miejsce nie wybrałam to w przyszłości planuje. Miałam więc ogromną nadzieje poczuć poprzez powieść klimat tej miejskiej dżungli.
Główna bohaterka Angela, zraniona przez zdradę narzeczonego ani mnie sobą nie zachwyciła, ani nie zniesmaczyła. Początek był obiecujący i decyzja Angie o zapakowaniu się w samolot oceniłam jak najbardziej na... TAK. Z czasem było gorzej bo pisarka pokusiła się o utrwalenie na kartach powieści całego szeregu dość abstrakcyjnych zdarzeń. Zaczynając od tego, że bohaterka zbyt łatwo odnalazła się w wielkim mieście, nie będąc do tej wyprawy kompletnie przygotowana. Trafiła do hotelu, gdzie od razu zastała zauważona przez zaskakującą miłą i troskliwą recepcjonistkę, której jedynym zajęciem przez następne kilka dnia zdawało się być nadskakiwanie i pocieszanie Angeli. Oczywiście dziewczyny szybko stały się najlepszymi przyjaciółkami, a Jenna (wspomniana recepcjonistka) zadbała o idealny wygląd koleżanki, by ta dość szybko wyszła z dołka i mogła rozpocząć miastowe podboje. Szara do tej pory mysz Angela cieszyła się w Nowym Jorku takim powodzeniem, że bez wysiłku poderwała dwóch przystojnym i nadzianych facetów. Do tego także bez specjalnego wysiłku trafiła się jej dobra praca, a dzięki uroczej przyjaciółce- recepcjonistce wkrótce nie musiała się także przejmować płaceniem za hotel, bo przecież mogła tak po prostu zamieszkać u niej. Przyznacie, że ta utrzymana w różowych barwach historia budzi jakiś sprzeciw zdrowego rozsądku.
Uważam jednak, że kobietom może spodobać się ta powieść. Szczególnie tym, które mają podobne doświadczenia co główna bohaterka, albo tym, które są wrażliwe na takie tematy. W końcu kto by nie chciał wierzyć, że życie może być tak łatwe i przyjemne? Przesłanie płynące z książki - facet zostawił cię dla innej? Nie ma się czym przejmować.Wystarczy zdecydować się na jakiś większy krok np. wyjazd na inny kontynent, a życie z szarego od razu stanie się różowe. Szkoda, że prawdziwe życie wygląda nieco inaczej.
Powątpiewam czy Lindsey Kelk tak naprawdę odkrywa kobiece pragnienia. Moim zdaniem do prawdziwego szczęścia nie wystarczyło, by mi spotykanie się z dwoma facetami jednocześnie, robienie zakupów, picie alkoholu i wypoczywanie w Nowym Yorku. Tak jak bohaterka można żyć, ale bądźmy realistami - na krótką metę - stąd zakończenie jakoś mnie nie przekonało.
Bardzo pozytywnie odebrałam natomiast zamieszczony na końcu krótki przewodnik po NY. Pewnie nie tylko mnie przeszła myśl, by wybrać się w podróż śladami głównej bohaterki, ahhh... te marzenia...
Co może razić czytelnika? Prosty, nieco infantylny język, mała czcionka (przez nią serio bolą oczy :(), cienki, sprawiający tanie wrażenie papier.
Co może drażnić? Zamiast niezwykłych, niezapomnianych przygód w Nowym Jorku, autorka serwuje nam w dużej mierze tylko randki, seks i alkohol. Myślę, że swój zamysł pani Kelk mogła lepiej rozwinąć i pójść w nieco innym kierunku.
Książkę polecam tym, którzy mają dość wolnego czasu na takie czytadła. Czas przy powieści upłynął mi przyjemnie, ale mogłam go zdecydowanie lepiej wykorzystać.
Moja ocena 6/10